Kto zabrał mój ser

whomovedmycheeseOd jakiegoś czasu jestem zafascynowana poradnikami w formie powieści. Jest to stara metoda. Na kilka stuleci zapomnieliśmy o niej, a przynajmniej zdegradowaliśmy ją metody stosowanej wyłącznie u bardzo małych dzieci. Kiedyś baśnie, królowały przy domowych ogniskach, a z ich dobrodziejstw korzystali wszyscy. Współcześnie dowiedzieliśmy się, że ludzki mózg tym więcej zapamięta im bardziej targają nim emocje. A jak tu się emocjonować przy tabelkach. Tak wiem, są tabelki z ratami kredytu, albo potrąceniami z wypłaty… ale większość tabelek i wykresów aż tak nas nie kręci. A dobre historie, bohaterzy których lubimy lub nas denerwują nie tylko uprzyjemniają przyswajanie wiedzy ale też je zwiększają.

Dzisiaj opowiem wam o jednej z takich historii. Nosi tytuł „Kto zabrał mój ser”(Johnson Spencer). Jest to krótka opowieść o myszkach i ludzikach (wyjątkowo tej samej wielkości), które mieszkają w labiryncie i pewnego dnia… nie zdradzę wam fabuły. Przeczytanie lub przesłuchanie książki zajmuje zaledwie godzinę. Jest utrzymana w konwencji bajki. Trzyma w napięciu. Pokazuje poprzez postawy bohaterów, jak różnie można podchodzić do zmiany i jak duże ma nasza postawa wobec niej. Sięgam po nią, kiedy mam zły humor. Zawsze stawia mnie na nogi. Przypomina mi, że to co się na pierwszy rzut oka wydaje tragedią, większą lub mniejszą jest często tylko odskocznią do lepszego życia.
Kiedyś w firmie w której pracowałam zwolniono 7 osób. Atmosfera była grobowa. Po jakimś czasie zaczęły dochodzić informacje od tych osób. Okazało się, że wszyscy znaleźli pracę która im się bardziej podobała i była lepiej płatna. Nie mogłam w to uwierzyć, naprawdę wszystkie 7 osób.

Podsumowując świetna książka. Banalnie lekka i mądra. Polecam

Na deser dwie prawdy, które jeden z bohaterów próbuje przekazać koledze:

kto zabral moj ser cytat 2 kto zabral moj ser cytat 2